Ponad dziesięć wieków temu do Gniezna przybył Otton III. O znaczeniu tej wizyty dla Bolesława Chrobrego, i kolejnych pokoleń opowiada prof. Roman Michałowski z Instytutu Historii im. Tadeusza Manteuffla Polskiej Akademii Nauk. W dniu dzisiejszym lektura obowiązkowa. Rozmowę przeprowadziła Ewa Zientara z Muzeum Historii Polski.
Skąd czerpiemy wiadomości na temat zjazdu gnieźnieńskiego?
Są dwa główne źródła. Jednym jest
kronika Thietmara, który pisał w kilkanaście lat po zjeździe gnieźnieńskim. Drugie źródło stanowi relacja
Galla Anonima, kronikarza piszącego na zamówienie polskiego dworu. Wprawdzie działał on ponad sto lat po zjeździe gnieźnieńskim, ale opisując to wydarzenie korzystał z utworu wcześniejszego, który z pewnością powstał za panowania
Bolesława Chrobrego, czyli w pierwszej ćwierci XI wieku. Niekiedy wykorzystuje się jeszcze inne źródła, ale te, o których wspomniałem, są najważniejsze.
Z jakiego powodu w roku tysięcznym Otton III przybył do Polski?
Bezpośrednim powodem było złożenie hołdu
św. Wojciechowi, którego męczeńska śmierć wywarła na
Ottonie III wielkie wrażenie. Cesarz zrozumiał, że to męczeństwo jest przejawem łaski dla jego czasów, dla jego panowania. Pod wpływem tego przeżycia religijnego pogłębił swoje koncepcje polityczne. Od tego czasu jeszcze większą rolę odgrywały w nich względy religijne, a wśród nich bardzo ważna była idea misji wśród pogan. Tutaj Otton III nawiązywał do tradycji cesarstwa późnoantycznego i karolińskiego, a także bliższej, mianowicie swojego dziada Ottona I. Podróż do Gniezna i uczestnictwo w tej najważniejszej uroczystości, jaką było złożenie ciała św. Wojciecha w ołtarzu, było symbolicznym zwieńczeniem koncepcji politycznych Ottona III. Św. Wojciech jawi się jako patron jego przedsięwzięcia polityczno-religijnego.
Misja wśród pogan musiała mieć podstawę instytucjonalną. Dlatego też Otto III wyraził zgodę na założenie arcybiskupstwa gnieźnieńskiego i powstanie polskiej metropolii, tak jak nieco później wyraził zgodę na powstanie metropolii i arcybiskupstwa węgierskiego w Ostrzyhomiu. Warto powiedzieć, że akt religijny - hołd złożony św. Wojciechowi i udział w uroczystościach, dzięki którym Otto III miał nadzieję pozyskać błogosławieństwo św. Wojciecha - oraz budowa nowych struktur kościelnych wiążą się ze sobą jak najściślej. Wiemy, że w czasie obecności Ottona III w Gnieźnie na jego polecenie nowo wyświęconym arcybiskupem gnieźnieńskim został brat św. Wojciecha, Radzim Gaudenty. Pod jego władzę poddano trzech polskich biskupów: kołobrzeskiego, wrocławskiego i krakowskiego.
Co oznaczało przekazanie Bolesławowi Chrobremu diademu cesarskiego i włóczni Świętego Maurycego?
Jeżeli chodzi o ofiarowanie
włóczni św. Maurycego, sprawa jest łatwiejsza, ale najpierw trzeba powiedzieć, czym była owa włócznia, która zresztą istnieje do tej pory i jest przechowywana w Wiedniu. W X wieku była najważniejszym insygnium władzy królów ottońskich. Otaczała ją legenda. Początkowo uchodziła za włócznię Konstantyna Wielkiego, ale od pewnego momentu - za włócznię św. Maurycego, męczennika z III wieku, żołnierza rzymskiego, dowódcę legionu tebańskiego. Była to relikwia niezwykła również z tego powodu, że ostrze tej włóczni wypruto i wmontowano dwa gwoździe, które miały pochodzić z Krzyża Świętego. Dysponujemy opisami z epoki, z X wieku, które dowodzą, że król niemiecki zwyciężał na polu bitwy dzięki owej mocy, która znajdowała się w gwoździach. Tak wierzono.
Musimy zdawać sobie sprawę z tego, że - co jest dość trudne do zrozumienia dla współczesnych chrześcijan - w tamtych czasach zwycięstwo króla na polu bitwy było uważane za uobecnienie zwycięstwa Chrystusa na Golgocie. Dlatego też relikwie Męki Pańskiej, czyli wszystkie te przedmioty, które służyły do ukrzyżowania Chrystusa, uchodziły za wielkie relikwie, szczególnie w sferze państwowej. W Bizancjum, a także w innych krajach, wielką czcią otaczano drzewo Krzyża. Tak więc włócznia św. Maurycego w sposób bardzo wyraźny była relikwią państwową, zapewniająca cesarzowi zwycięstwo. To było insygnium władzy, choć mamy tu do czynienia nie z drzewem Krzyża, ale z gwoździami, które w ten Krzyż były wbite. Królem niemieckim zostawało się wówczas, kiedy otrzymało się tę włócznię.
Chronica Polonorum Otton III koronujący Bolesława Chrobrego, 1521. Drzeworyt (źródło: Śląska Biblioteka Cyfrowa)
Mamy tutaj do czynienia z jeszcze jedną dość niespotykaną rzeczą. Mianowicie Otto III jadąc z pielgrzymką do Polski używał tytułu "sługa Jezusa Chrystusa" - terminu dziwacznego jak na tytuł cesarza. Wiemy jednak, skąd się ten tytuł wziął. Tak w swoich listach tytułowali się apostołowie, w szczególności św. Paweł, który mówił o sobie, że jest sługą Jezusa Chrystusa, a ten jego współpracownik o imieniu Epahodyd jest nazwany bratem i współpracownikiem. Mamy tu więc do czynienia z sytuacją niezwykłą: Otto III pełni funkcję apostoła, a Bolesław Chrobry staje się jego współpracownikiem. Włócznia jest więc insygnium współpracownika apostoła. To się wszystko doskonale łączy z osobą św. Wojciecha jako patrona misji i z utworzeniem arcybiskupstwa gnieźnieńskiego, które miało zadanie misyjne.
Dużo trudniej jest nam powiedzieć, jaki sens miało nałożenie na skronie Bolesława Chrobrego cesarskiego diademu. Gall Anonim traktuje to jako koronację królewską, ale z różnych powodów nie powinniśmy w to specjalnie wierzyć, również dlatego, że w późniejszych źródłach Bolesław Chrobry jest nazywany księciem, a nie królem. Z innych źródeł wiemy, że Bolesław Chrobry koronował się dopiero w 1025 roku. Cóż zatem oznaczałoby nałożenie diademu? Przypuszczenia są różne. Są oczywiście tacy historycy, również obecnie, którzy sądzą, że była to po prostu koronacja na króla. Inni uważają, że był to gest zawiązania stosunku braterstwa i współpracy z cesarstwem. Według jeszcze innych był to gest pozwalający na koronację. Nałożenie diademu na głowę Bolesława Chrobrego jest najtrudniejszym problemem z całego kompleksu zagadnień związanych ze zjazdem gnieźnieńskim.
Jakie były skutki zjazdu gnieźnieńskiego?
Przede wszystkim bardzo wysoko w swojej godności został podniesiony Bolesław Chrobry. Wspomniany kronikarz Thietmar, który bardzo dobrze znał się na problematyce polskiej i jednocześnie bardzo nie lubił Chrobrego, wyraża ubolewanie z tego powodu, że Otto III Bolesława z trybutariusza uczynił panem. Do tej pory Bolesław Chrobry płacił trybut królowi niemieckiemu, a od momentu zjazdu gnieźnieńskiego został z niego zwolniony. To się bardzo wielu nie podobało.
Poza tym trzeba podkreślić wielkie znaczenie zjazdu gnieźnieńskiego dla rozwoju Kościoła w Polsce. W czasach średniowiecznych było to równoznaczne z rozwojem Polski, ze względu na olbrzymią rolę, jaką Kościół odgrywał w tamtym społeczeństwie. Polska otrzymała własną organizację kościelną, podległą bezpośrednio Stolicy Apostolskiej. Warto sobie uświadomić, że nie było o to łatwo - na przykład Czesi własne arcybiskupstwo uzyskali dopiero w wieku XIV, choć Praga została biskupstwem w latach siedemdziesiątych X wieku. Natomiast jeśli chodzi o stosunki polityczne, Otto III wyznaczył Bolesławowi Chrobremu pewną rolę w cesarstwie, co jest zawarte w tym terminie "współpracownik cesarstwa". W związku z tą funkcją miał on obowiązki religijne i polityczno-wojskowe, co wiązało się wzajemnie ze sobą jak najściślej. Z jednej strony obowiązki władcy polskiego polegały na szerzeniu chrześcijaństwa w tej części Europy - wokół było jeszcze sporo pogan - a z drugiej strony miał on bronić północno-wschodniej flanki cesarstwa pod względem politycznym i wojskowym.
Ta koncepcja legła w gruzach wraz ze śmiercią Ottona III. Jego następca Henryk II z powodów, które nie całkiem są dla nas jasne, prowadził w stosunku do Polski inną politykę. O ile Bolesław Chrobry bardzo ściśle współpracował z cesarzem - jak zresztą jego ojciec, Mieszko I, przez dużą część swojego panowania - o tyle teraz sytuacja się zmienia i dochodzi do wojny, która trwa niemal nieustannie przez lat kilkanaście. Powstaje pytanie, czy ta gnieźnieńska koncepcja polityczna trwała nadal. Wydaje się, że Bolesław Chrobry był do niej przywiązany w tym sensie, że nie odcinał się od cesarstwa. Chciał być jego współpracownikiem, ale pod warunkiem, że w cesarstwie zajmie bardzo wysokie miejsce. Tego Henryk II nie chciał mu przyznać, przynajmniej przez pierwszych kilkanaście lat. Warto zwrócić uwagę na to, że syn Bolesława Chrobrego,
Mieszko II, ożenił się Rychezą, wnuczką Ottona II. Z tego małżeństwa w 1016 roku, a więc jeszcze za życia Bolesława Chrobrego, zrodził się Kazimierz, którego nazywamy Odnowicielem. Wiemy, że Kazimierz na drugie imię nosił Karol. Wówczas było to imię niespotykane, nosili je właściwie tylko Karolingowie. Dlaczego nadano je księciu z rodu Piastów? Możemy się tylko domyślać, że Bolesław Chrobry wyznaczał swojemu wnukowi jakąś rolę w odnowieniu cesarstwa rzymskiego.
Czy słynna miniatura przedstawiająca kobiety-prowincje kłaniające się i składające dary przed Ottonem wskazuje na gnieźnieńska koncepcję polityczną cesarza?
Miniatura ta, a ściślej rzecz biorąc - dwie podobne do siebie miniatury wyrażają myśl, że cesarz Otto III panuje nad wielością narodów, czy też wielością królestw. Czym się różni cesarz od króla? Przede wszystkim tym, że o ile król rządzi jednym królestwem, jednym narodem, o tyle cesarz panuje nad wielością królestw i wielością narodów. W historii Polski chętnie wykorzystuje się wspomniane miniatury dlatego, że jedna z tych niewiast nazywa się - w zależności od kodeksu - Sclavinia czy Sclavania. Wśród owych ludów czczących cesarza pojawia się więc również Słowiańszczyzna. Okazuje się zatem, że stała się ona wówczas równouprawnionym narodem, na równi z innymi służącym cesarzowi. Niewiele więcej można z tego wywnioskować. Bardzo trudno jest tę miniaturę wykorzystać do koncepcji gnieźnieńskich, skoro przecież nie Bolesław Chrobry jest tam władcą Sclavinii, lecz Otto III. Ale oczywiście jest tu jakieś podobieństwo do wizji gnieźnieńskiej - w tym sensie, że skoro Słowiańszczyzna jest już moralnym podmiotem, to słowiańskiego władcę można uznać za współpracownika cesarstwa.
Czy opisy bogactw na dworze Bolesława Chrobrego, które przedstawia Gall Anonim, są wiarygodne?
Oczywiście, gdy czytamy Galla, zawsze powstaje pytanie, ile on przejął z podstawy jedenastowiecznej, a ile dodał od siebie, co zniekształcił itd. Ale z kroniki Thietmara, autora bardzo nieżyczliwego Bolesławowi Chrobremu, wiemy, że Bolesław Chrobry przyjął Ottona III w sposób niezwykły. Jeżeli nawet nie wszystko było tam dokładnie tak, jak Gall nam opisuje, to coś w tym musiało jednak być.
Prof. dr hab. Roman Michałowski - historyk, zajmuje się historią średniowiecza, interesują go zagadnienia związane z wpływem religii i systemu wartości na struktury społeczne i życie polityczne. Jest przewodniczącym Rady Naukowej Instytutu Historycznego Uniwersytetu Warszawskiego, kieruje Zakładem Historii Średniowiecznej w IH UW, wchodzi w skład Komitetu Redakcyjnego "Kwartalnika Historycznego". Opublikował m.in.: Zjazd gnieźnieński. Religijne przesłanki powstania arcybiskupstwa gnieźnieńskiego.